Wielkie brawa dla Młodzieży z grupy teatralnej „Akcja” działającej przy Domu Kultury w Chynowie. Kolejna premiera i to nie byle jaka. Po „Balladynie” Juliusza Słowackiego mogliśmy obejrzeć spektakl oparty na dramacie drugiego naszego wieszcza, a mianowicie Adama Mickiewicza – „Dziady” cz. II. Przedstawienie znakomicie oddało nastrój nocy dziadów, tego na pół pogańskiego, na pól chrześcijańskiego obrzędu. Dziewiętnastowieczny Romantyzm został uwspółcześniony przez echa niedawnego, coraz powszechniej obchodzonego zwyczaju halloween, co sprawiło, ze nie był sztywny i skostniały. Znakomita była pierwsza scena, która stała się jak gdyby preludium dla wszystkiego co działo się później. Dla mnie, a myślę, że nie tylko dla mnie była ogromnym zaskoczeniem – spod fantazyjnie ułożonej dekoracji, jak spod ziemi wydobył się Upiór. Byłam zdumiona, ponieważ dekoracja leżała w tym miejscu od kilkunastu minut i nic nie wskazywało na to, że ktoś się pod nią znajduje. Upiór wyglądał tak jak powinien wyglądać upiór, ale swoją kwestię, długi wiersz poprzedzający „Dziady” wyrecytował jak profesjonalny aktor, a właściwie aktorka, ponieważ w rolę tę wcieliła się Karolina Charzyńska.
„Serce ustało, pierś już lodowata,Ścięły się usta i oczy zawarły;Na świecie jeszcze, lecz już nie dla świata!Cóż to za człowiek? - Umarły...”
Gdyby to była jedna tylko scena, warto było na nią przyjść.
Potem było WEJŚCIE aktorów ze świecami obwieszczających „Cicho wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie” i się zaczęło. Jestem przekonana, że Mickiewiczowi by się podobało. Młodzi aktorzy po prostu cudowni. Dwa Aniołki w czarnych sukieneczkach tak radosne, że nie miało się wątpliwości, że nie zaznały goryczy ni razu (Patrycja Woźniak i Wiktoria Ziółkowska). Widmo okrutnika pobrzękujące prawdziwymi łańcuchami, mimo niedużego jeszcze wzrostu było bardzo przekonujące )Adrian Gruszczyński). I przekonujące były trzy ptaszyska, zwłaszcza najmniejszy Ptaszek Drapieżny, atakujące nieszczęsne Widmo „ ...Szarpajmy ciało na sztuki, niechaj nagie świecą kości” (P.Woźniak, M.Gruszczyńska, J.Karolewska). Prześliczna była Dziewczyna Zosia co to „Na głowie kraśny ma wianek, w ręku zielony badylek...”. Jako jedyna wprowadzała kolor do tej mrocznej scenerii (Natalia Słoniewska).
I wreszcie główna rola - Guślarz z krzyżem w dłoni panujący nad wszystkimi pojawiającymi się duchami (Martyna Wiśniewska). Nie można też pominąć roli chóru, który tworzyli aktorzy, którzy akurat w tym momencie nie występowali na scenie. Półmrok, świece i odpowiednio dobrana oprawa muzyczna stanowiły tło dla gry aktorów i potęgowały nastrój.
Dziękuję młodym Aktorom za wspaniały wieczór. Słowa uznania za to świetne przedstawienie należą się też Pani Ewie Karkowskiej, pod której opieką i kierownictwem rozwijają się te młode talenty.
tekst i zdjęcia Elżbieta Prokaryn